niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 1

- Vivenne ubieraj się Steve przyjechał- mówi Matt wchodząc do naszego pokoju.
Wstaje z łóżka i biorę mój czarny sweter, szybko go ubieram i zbiegam po schodach.
- Mamo wychodzimy- wołam z korytarza.
Po chwili brązowa czupryna wyłania się z kuchni.
- Dokąd to? - pyta
- Idziemy ze Steve'm do kina. Przecież są nasze urodziny.
- O tym nie zapomniałam. To idźcie. Bawcie się dobrze!
Wychodzę z domu i wsiadam do auta.
- Cześć Vive. Wszystkiego Najlepszego!
- Cześć Steve. Dziękuje.
*Późnym wieczorem* 
- I jak dzieciaki, podobało się? -pyta Steve, stając pod naszym domem. 
- Jasne, że tak było super- mówi z entuzjazmem Matt. 
- Matt, czy ja zamykałam drzwi? - pytam patrząc na wejściowe otwarte drzwi. 
- Zamykałaś z tego co widziałem. 
Wychodzę z auta i wypadam do domu. W salonie zauważyłam palące się światło. Z stojaka na parasole wyciągam kij bejsbolowy. Słyszę jak Matt i Steve biegną po schodach. Po cichu idę do salonu. Pusto. Chwila, ktoś leży na podłodze. 
- Mamo? - pytam puszczając kij bejsbolowy. 
Słyszę jak Matt głośno wciąga powietrze. Odwracam się i przytulam do niego. Łzy plamią jego koszulkę. Delikatnie głaszcze mnie po plecach. 
- Idźcie się spakować ,tylko te najważniejsze rzeczy. 
Idziemy do naszego pokoju i pakujemy najważniejsze rzeczy do torby. W między czasie przyjechała karetka i zabrała mamę.
- Gotowi? - pyta Steve.
Kiwamy głowami i idziemy do auta. Jedziemy przez most Manhatański i jedziemy w stronę Long Island.
- Gdzie jedziemy? - pyta Matt.
- Do Obozu Herosów? - mówi Steve
- Gdzie? 
- Jesteście Herosami, ty Matt synem Posejdona, a ty Vivienne córką Aresa. Uczyliście się o tym w szkole. 
W aucie zapada cisza. Zjeżdżamy z drogi i jedziemy pod górkę w lesie. Gdy auto zatrzymało się wysiadam i idziemy za Steve'm w pewnym momencie czuję jakbym coś przeszła, jakąś bramę i chyba tak też było. Chodziło tu dużo dzieci i młodzieży w wieku 12-18 lat w kolorowych bluzkach, chyba obozowych. Dalej stoją domki, w oddali chyba dostrzegam jeziorko. Nagle wyrósł przed nami pół koń, pół człowiek. Centaur.
- Witam was. Ja nazywam się Emis i jestem centaurem. Luke oprowadzi was po obozie, a ja porozmawiam z Steve'm. Popatrzyłam na Steva, on lekko się uśmiecha , wzrusza ramionami i odwraca. Moje oczy zachodzą łzami.
-Cześć, jestem Luke, a wy?- spytał wysoki chłopak o blond włosach i niebieskich oczach.
- Jestem Matt, a to moja siostra Vivenne.
- Nie pomyślałbym, że jesteście rodzeństwem. No ale miło was poznać. Chodźcie oprowadzę was. - wchodzi między mnie i Matt i pokazuje nam gdzie co się znajduje.
- Kto jest waszym boskim rodzicem? - pyta nagle Luke.
- Moim jest Posejdon, a jej Ares. - mówi Matt.
- Myślałem, że macie jednego rodzica. Moim ojcem jest Hermes i jakbyście chcieli to zawsze możecie wpadać. A tobie Vivenne współczuje , tu jest domek Aresa i pamiętaj lepiej nie zadzierać z Clarrise.
Kiwam głową i obracam się w stronę gdzie stoi Emis i Steve. Steve właśnie wychodzi, a Emis się do mnie uśmiecha.
- Odszedł- mówi Matt- Dlaczego?
- Bo nas nigdy nie kochał.
- Co?
Nie odpowiadam idę tam gdzie Luke powiedział jest domek Aresa. Wchodzę i trzaskam drzwiami. Wszyscy się na mnie gapią, ale mam ich w dupie.
- A ty kto? - pyta dziewczyna o brązowych włosach i ciemniejszych oczach.
 - Vivenne, córka Aresa.
- Nowa! Chodź pokażę ci twój pokój - ciągnie mnie po schodach i pokazuje pokój ,który będzie mój.- Tylko trochę posprzątaj , zawołam cię na kolację - mówi Clar i wychodzi.
Czuję, że będzie duże sprzątanie wszędzie kurz i brud. Otwieram okna i wietrzę. Biorę miotłę, która stoi w rogu i zamiata pokój. Następnie biorę jakąś szmatę i ścieram kurze. Zdejmuję brudną pościel i rzucam ją na ziemię. Zauważam drugie drzwi , które prowadzą do łazienki. Moczę starą pościel i wycieram nią podłogę i łazienkę. Szoruję wannę jakąś starą gąbką tak samo jak umywalkę i lustro. Gdy już prawie posprzątałam słyszę wołanie Clarrise, że mam przyjść na stołówkę na kolację. Schodzę po schodach i idę do stołówki. Wchodzę i na talerzu , który mam w ręce pojawiają się naleśniki z dżemem jagodowym. Ustawiam się do kolejki i wrzucam naleśnika do małego paleniska. siadam w stoliku w kącie stołówki, a obok mnie siedzi Matt.
- Poznaj mojego brata Percy'ego.
Percy to wysoki chłopak o niebieskich oczach jak u Matt'a i czarnych włosach.
- Vivenne , miło mi cię poznać.
- Jak ci się tu podoba? - zagadał Percy.
- Całkiem miło i fajnie - mówię.
- Od niej usłyszeć coś takiego to cud- mówi Matt.
- Nie sądzę wygląda na przyjazną i miłą.
- Ale wcale taka nie jest - mówi Matt i oboje wybuchają śmiechem.
- Ale ty wszystkiego nie wiesz! - krzyczę na Matt'a tak , że cała stołówka zamilkła i się na mnie zaczęła gapić. Wstaję i wychodzę idąc nad te jeziorko chyba jeziorko.


4 komentarze:

  1. ciekawy blog

    http://iamemilia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Serio. Gdzie. Się. Podziały. Opisy? Hę? Zjadł je wilk?
    Kurcze, widzę, że namieszałaś. I w tym opowiadaniu i mojej głowie. Że niby DA i PJ? Co?
    Dobra, to twój zamysł, ale ja naprawdę przez pięć minut gapiłam się w ekran monitora, kiedy włączyłam zakładkę "Bohaterowie", a tak ni stąd ni zowąd Jace. Padłam i nie żyję.
    Mama Vivenne (nie wierzę także, że w końcu jakaś postać otrzymała to imię... ostatni raz widziałam je jako imię matki Olivii Vertigo z Charliego Bone'a) i Matt'a jest głupia jak but. Serio. Wzięłaby ruszyła trochę mózgiem. Nie mam pojęcia, co wujaszkowie w niej widzieli, bo nie umiała dzieciom czegoś wyjaśnić, a nie tak ni z gruszki, ni z pietruszki "jesteście herosami, blah, blah, blah...".
    Clar jest dziwna... czy ona coś brała? Boję się o nią. Serio, trochę ją pojechałaś.
    I tu znów brakuje mi opisów, psia kość! Mogłaś opisać pokój, który pokazała Claire (skrót, który się nawinął Clarisse, którą byłam za czasów świetności Demigods Chat), przeciągnąć to.
    Literówek nie zauważyłam, za to liczebniki pisane liczbami (4, 0, 12, itp.) naprawdę kują w oczy. Trochę zdziwiłaś mnie, kiedy Viv stwierdziła, że "roiło się od młodzieży w wieku 12-16 lat". To tak jakby ona uważała się za mega dorosłą.
    Mimo drobnych uchybień, czekam na kolejny rozdział ;)

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Ad, córka pewnego zjeba z lirą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. O! I tak jak teraz czytam zauważam kilka błędów:
      - masz czasami złą/zagmatwaną składnię zdań w dialogach ("- Jasne, że tak było super- mówi z entuzjazmem Matt."
      Łat? Że co? Że tak było super? Zastanów się, czy nie powinno być w takich miejscach przecinka bądź kropki. To potrafi zmienić cały sens zdania. Powinno być raczej: "Jasne, że tak. Było super - mówi z entuzjazmem Matt.")

      Usuń